Poniedziałek Wielkanocny - Śmigus-Dyngus

Poniedziałek Wielkanocny

Geneza

Świętowanie Zmatrwywtania Pańskiego przeciąga się na drugi dzień, czyli na poniedziałek. Poniedziałek, przeciwnie do Niedzieli Wielkanocnej, spędza się na odwiedzaniu (lub podejmowaniu) rodziny i znajomych. Czas wypełnia wspólne, radosne biesiadowanie.

Śmigus-Dyngus

Śmigus-Dyngus dziś powszechnie utożsamianiy z oblewaniem się wodą, wywodzi się nie od jednego, a od dwóch całkiem odmiennych, pradawnych zwyczajów.

Otóż "śmigus" jest zwyczjem upamiętniającym cierpienia Chrystusa podczas wielkopiątkowej męki, a szczególnie moment ubiczownia. W Niedzielę Palmową, chłopcy przynosili z lasu witki brzozowe, które następnie przez tydzień były moczone w wodzie, by nabrały sprężystości. Jednocześnie suszono gałązki jałowca lub szakłaka, bo te bardziej kłują gdy są suche. W Poniedziałek Wielkanocny z tych witek brzozowych i suszonego jałowca, chłopcy skręcali "boży bicz" by następnie smagać nim po łydkach młode dziewczęta. Od tego smagania wywodzi się nazwa "śmigus". Następnego dnia, czyli we wtorek role się zamieniały, i teraz dziewczęta śmigały chłopców po nogach. Rewanż był zwykle sroższy, a rany chłopocm goiły się do Zielonych Świątek.

Z kolei słowo "dyngus" oznacza "datek" i wywodzi się od obdarowywania drobnymi upominkami tzw. dyngowników (wielkanocnych kolędników). Dyngownicy to grupy chłopców odwiedzające w poniedziałek domy z życzeniami wielkanoncnymi. Za życzenia grzeczność nakazywała podziękować ofiarując pisanki, ciasta i inne smakołyki. A tak dyngownicy śpiewali gospodarzom:

Przyszliśmy tu po dyngusie, Powiemy wam o Chrystusie.
W Wielki Czwartek, w Wielki Piątek Miał Pan Jezus wielki smutek.
Wielki smutek, wielkie rany, My są wszyscy chrześcijany.
Wy dawajcie, co Bóg każe: Po jajeczku i po parze.
Choćbyście nam mendel dali, Bym wam bardzo dziękowali.

Z czasem te dwa obyczaje się zazębiły. Matki, zatroskane o los swoich córek, by uchronić je od przykrości śmigusa, wykupywały je z rąk chłopców ofiarując dyngus. I tak powstał śmigus-dyngus. Chłopcy zakradający się pod domy dziewcząt tak śpiewali:

Śmigu, śmigu po dyngusie to są rany po Chrystusie
Dyngu, dyngus, aja aja, nie chcę chleba, jeno jaja.

Lany Poniedziałek

Podczas śmigusa, co odważniejsze dzieczęta cichaczem zakradały się i wodą oblewały chłopców, studząc w ten sposób ich bojowy zapał do smagania bożym biczem. Chłopcy odpłacali pięknym za nadobne i nie zostawiali suchej nitki na przebiegłej białogłowie. Z czasem ta forma śmigusa-dyngusa, czyli oblewanie się wodą, utwaliła się i dotrwała do naszych czasów. Tak o tym pisze Ewa Ferenc w książce „Polskie tradycje świąteczne”:

"Oblewanie wodą w tym dniu to męski przywilej. Młodzież nie miarkowała i z cebrzykami czekała na panny, przycupnąwszy za płotem. A niechby która młódka wpadła w ich ręce... Biada jej, bo to przecież koniec marca, rankiem ziąb jeszcze okrutny a oni jej nie darowali, póki nie zmoczyli do ostatniej suchej nitki. Wrzucili do stawu albo zepchnęli z wysokiego brzegu do rzeki, bywało, że wtrącili i w koryto. Po takim śmigusie matka rodzona nie poznała niebogi! A z drugiej strony, to widać było, że ma panna powodzenie."

Emaus

Od kilku wieków znany jest w Europie zwyczaj udawania się w drugi dzień Świąt Wielkanocnych z pielgrzymką do podmiejskich kościołów na pamiątkę wędrówki uczniół Jezusa do Emaus (Łk 24,13-16):

"Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali."

Krakowianie w tym dniu udają się na Zwierzyniec do klasztoru Norberynek, który w Średniowieczu znajdował się 1,5 km poza murami miasta, dziś należy już do miasta, to zbieg ulic Emaus i św. Bronisławy. Pierwsza wzmianka o tym zwyczaju pochodzi z XVI w. Uroczytą Mszę odpustową połączoną z procesją bractw religijnych odprawia sam Metropolita Krakowski.

Klasztor Norbertynek jest najstaraszym klasztorem żeńskiem w Polsce. Jak podają legendy został ufundowany w 1162 r. przez rycerza Jeksę Gryfita po jego powrocie z wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej.

Na Zwierzyniec przybywa wielu kramarzy i na swych straganach rozkładają błyskoteki, piszczałki, słodycze i innne pamiątki. Jest tłoczno, gwarno i radośnie.

ZOBACZ TAKŻE